środa, 16 stycznia 2019

środa

Si vi pacem, para bellum - Kto chce pokoju, szykuje się na wojnę

Nie ma zupełnie nic nadzwyczajnego w tym, że jest się grubą. Każdy może być gruby. Łatwo jest przytyć, wystarczy chwila nieuwagi. Skoro wczoraj był kebab, dzisiaj może być pizza. Jeśli już była pizza to chipsy i piwo nie zaszkodzą. Co z tego, że oszczędzamy, chodźmy na te burgery do twojego kuzyna. Nie jesz? Jak możesz nie jeść? Jak możesz być najedzony? Nie wiesz, że dopiero gdy czujesz że zaraz pękniesz, zaczyna się prawdziwa zabawa?
 W moim przypadku IF jest zbawieniem, bo przynajmniej mogę się najeść, ale z drugiej strony mogę się też pogłodzić. Mogę być w pełni ustatysfakcjonowana pustką i jedzeniem i nadal tracić na wadze. Wczoraj miałam 22h postu i 2h jedzenia. Zjadłam trochę laysów z pieca, donuta ten obiad co wczoraj pisałam i wypiłam piwo. Z aktywności to 15 min spaceru do pracy i sprzątanie rano. Jest przed 11, narazie nie czuję głodu. Często kryzys dopada mnie o 13-15, ale nie mogę zjeść nic w pracy bo nie mam :) Muszę postarać się jakoś zdrowiej gospodarować tymi kaloriami. Nie mam jeszcze planu co zjem dzisiaj.Ok już mam, kurczak, pomidorki cebula czosnek, koncentrat i ciemny makaron. Do tego mam warzywa na patelnię, je też mogę zjeść.
Zapraszam na mojego tumblra https://skinner-than-your-ex.tumblr.com/ na którym publikuję zdjęcia chudych dziewczyn. Chciałabym być taka jak one, ale jeszcze długa droga przede mną. 25 kg w dół to mój cel. 25 kilogramów i poczuję się lepiej. Będę lepiej wyglądała, lepiej się czuła jaśniej będzie mi się myślało. Nie będę musiałą być ograniczona ani tłuszczem ani swoją głową. Będę lepsza osobą i będę błyszczeć.
Nie mam jeszcze konkretnych celów. 65 kg to waga z którą czułam się źle, przez większość życia najwyższa waga którą osiągnęłam. Ta liczba na wadze to dobry cel. Powrót do normalności. 60 kilogramów to waga przejścia. Nowy krok w mojej karierze motylka. Miałam 60kg kiedy zaczęłam. 14, prawie 15 lat. Skończyłam na 54, potem przytyłam. 60kg to jak wschód słońca, potem może być tylko lepiej. Kiedy w następnym tygodniu zobaczę 5 z przodu, popłaczę się ze szczęścia. Przy 55kg na pewno będę wyglądała szczupło. Może jezcze nie będę patyczakiem, ale na pewno będzie mnie mniej. Będę się czuła lekko. Nie będę się wstydziła iść na siłownię czy z chłopakiem na crossfit. Będzie słonecznie, ciepło, ubiorę sukienkę, albo krótkie spodnie i koszulkę. Tłuszcz nie będzie musiał falować w opiętych spodniach i męskiej bluzce. Przy 50 kg nikt mnie nie pozna. Starzy znajomi będą się zastanawiać, czy czasem kiedyś mnie już nie widzieli. Będę miała śliczną twarz, spod skóry zaczną kiełkować mięśnie. Będę biegać 7km bez zadyszki, w markowych ciuchach reprezentując zdrowy styl życia. Będę inspiracją. Przy 45kilogramach urodzę się na nowo.

wtorek, 15 stycznia 2019

Wtorek


Kiedy by­liśmy dziećmi, marzy­liśmy o ucie­czce w do­rosłość przed lęka­mi uk­ry­tymi w mro­ku no­cy. Dziś, gdy jes­teśmy do­rośli, zda­jemy so­bie sprawę, że już nie ma dokąd uciekać... 

 Ciekawe, czy ktoś to jeszcze przeczyta :) Witam w nowym roku 2019, jak życie? Jeśli chodzi o mnie to w skrócie: poszłam na studia, rzuciłam studia, pracowałam w biurze na policji, poszłam na drugie studia, imprezki, zioło, IF, schudłam, ładnie wyglądałam, chodziłam w ciuchach mojej chudej (teraz już byłej) przyjaciółki, pracowałam w hotelu, przez ten czas byłam bznadziejnie zakochana, poznałam JJ, w tym czasie moja beznadziejna miłość sobie o mnie przypomniała, nie czułam nic, nie czułam nic, zapalenie pęcherza, problemy z nerkami (ał), JJ, święta z JJ, WNM do JJ, rzuciłam studia, zrobiłam prawko (za 5 razem się udało) znalazłam pracę w korporacji, zamieszkałam z JJ w kawalerce i oto jestem przykładna żona, kobieta sukcesu, 70kg na szali i oby głodówka mi lekką była i zbawieniem w niedoli. 
 Znalezienie JJ to jak wygranie w lotto, czasami mam wrażenie, że dosłownie (zastawa!od!versace!). JJ to najdroższa najlepsza najprzystojniejsza najmilsza najmądrzejsza i najsłodsza istota na świecie. Jest moim ideałem pod każdym względem jest wyjątkowy ma piękne ciało i w przyszłości dostanie pokojowego Nobla. Jak ktoś tak cudowny zwrócił uwagę na taką grubą brzydką głupią szmatę jak ja? Nie wiem.. mam wrażenie że to sen. 
 Problem jednak jest jeden i poważny a mianowicie chłopiec jest małym pieścidełkiem, trzeba mu sprzątać gotować prać, chodzić za nim i zbierać jego brudne skarpety. Chociaż lubię sprzątać zmywać i gotować to jetem zdania że skoro oboje przynosimy do domu pieniądze, to powinniśmy się dzielić obowiązkami. No tak, czy nie? Ja wiem że wiele kobiet zajmuje się domem bez gadki, ale o nie tak nie będzie. Mam cel, albo wychować go żeby pomagał w domu, albo niech mi płaciod godziny jak gosposi Grr. Wolałabym drugą opcję, bo po 1 lubię to, po 2 lubię pieniądze i po 3 spalam kalorie. 
 Kiedy zobaczyłam 70kg na wadze nie przeraziłam się jakoś szczególnie, wiem że jestem teraz 10kg grubsza niż zwykle, +10kg odkąd poznałam JJ, szkoda że nie +10 milionów, ale ok. Jestem zmotywowana do chudnięcia, wprowadziłam już pierwsze zmiany; zaczęłam jeść tylko w oknie żywieniowym, w tym tygodniu, z racji że zmianę zaczynam o 12, jem dopiero po powrocie z pracy. Wczoraj miałam jajacznicę z 3 jajek z papryką, roszponką i mozarellą, później ciemny ryż, mozarellę, roszponkę i smażoną rybkę, w międzyczasie piwo i pół paczki laysów z pieca. Nie wydaje mi się żebym przekroczyła 1300kcal, ale nie wiem, nie ważyłam, nie liczyłam. Dzisiaj zaplanowałam ryż, kurczaka w sosie serowym podane z roszponką i oczywiście resztę moich pysznych z pieca. Jakoś nie mogę się powstrzymać żeby czasami nie przekąsić sobie czegoś dobrego Po 20h głodówki mi się należy. 
 Powinnam zacząć a)ćwiczyć b)robić 10k kroków dziennie c)liczyć kcal i ważyć jedzenie
Małymi krokami do przodu, w tym tygodniu kupiam się właśnie na tym żeby nie jeść 20h, wcierać wcierkę w skórę głowy i pić skrzyp i porzywę. Do tego ta zmiana na 12 motywuje mnie do sprzątania i pisania, bo mam rano dużo energii i mogę wychodzić z domu ze świadomością że nawet jeśli JJ kogoś zaprosi to nie będzie syfu i wstydu. 

Ok, podłoga w miarę ogarnięta, czas iść do pracy. Jeszcze tylko 8h i jedzenie :))