czwartek, 23 sierpnia 2012

Heej :3 
Dzisiaj o niebo lepiej. Przestało mi doskwierać uczucie głodu. Jestem właśnie po dość sporym obiedzie (pół serka wiejskiego 3 malutkie marchewki i jako) także czuję się wręcz pełna. Zaraz mam zamiar się ogarnąć i iść na rolki.
Lekcja 1. Naucz się rzucać pogardliwe spojrzenia ludziom, którzy mają mniej punktów IQ niż Twój wczorajszy obiad kalorii. 
Wczoraj na wieczornym spacerku mijałam "szkolne lejdis", wiecie, "laski" uważające się za mądre, seksowne, inteligentne i trochę krejzii. Hm, chyba w każdej szkole takie księżniczki się znajdą. Sęk w tym, że ani to ładne, ani to chude. Jednym słowem bleeee. Są popularne wśród lokalnego plebsu, ale nielubiane przez zajebistych ludzi, czytających Zafona i Cosmopolitan, oglądających tylko FTV i programy kulinarne (taka słabostka :) i stroniące od wszelkiego mainstreamu. (Czyt. mnie).W każdym razie przechodząc koło nich naraziłam się na kilka komentarzy, ale postanowiłam się nie odzywać, bo zniżenie się do ich poziomu to ostatnia rzecz którą miałabym ochotę w życiu zrobić. Rzuciłam im spojrzenie pełne pogardy a następnie oddaliłam się zarzucając dupą że aż miło. Kupiłam wodę i poszłam z powrotem. 

Dobra, ave, napisze potem :)



                                                                     }|{

środa, 22 sierpnia 2012

Środa

Głodna! Głodna! Głodna! I oszczędzająca energię nawet na mruganiu. Yhhh. Dzisiaj na obiad mogę zjeść pół jabłka! Czuję się tym dziwnie podniecona. Tęsknię na owocami i wgl. Właśnie trwa sezon na gruszki i kukurydzę prosto z pola. Cóż, kukurydze niedługo skoszą (kooocham gotowaną), a gruszki będą zjedzone. Szkoda, ale mówi się trudno i żuje się dalej. Czasem jak jest okazja można zjeść coś dobrego. A jaka dzisiaj jest okazja? No własnie. Żadna. Więc muszę wziąć się w garść i mieć nadzieję, że po 1 września będzie jeszcze kukurydza, a jak nie to cóż. Spróbujemy za rok.
Wstałam przed ósmą, wypiłam multiwitaminę i kawę, a potem zjadłam tekturkę. Jeszce nigdy nie przyniosło mi to tyle radości. W każdym razie potem zabrałam się za robienie naleśników amerykańskich.. własnie skończyłam. Obwąchałam i obmacałam je wszystkie, zachwycając się się gładką strukturą i złotym kolorem, jednak nie zjadłam ani jednego. Postanowiłam wmówić sobie ze nie są mi one potrzebne do szczęścia, a po zakończeniu diety będę mogła zjeść jeden lub dwa. 
W następne wakacje mam zamiar jechać do pracy do Holandii. Przesadzanie kwiatków, czy coś w tym stylu. W dwa miesiące zarobię kupę kasy i pójdę na największe zakupy ever! Oh, jakie to będzie piękne.. "są takie spodnie w rozmiarze 32?". Yeah.
Teraz mam zamiar umyć głowę, ubrać się, pomalować i iść na rolki. Mam nadzieję, że wykrzesam z siebie jeszcze trochę energii :3 

wtorek, 21 sierpnia 2012

Wtorek.

Nie mam się komu wypłakać w rękaw, więc wypłaczę się Wam, Motylki. Miałam mieć na głowie BLOND. Oczywiście nie platynę, czy coś, ale naturalny blond z jasnymi pasemkami jak Lola z LOL (pokazałam jej nawet zdjęcie) I co? i dupa. Ponieważ, nie dość że połowa moich absolutnie zajebistych włosów została brutalnie ścięta, to jeszcze mam CIEMNOBRĄZOWE włosy z (uwaga) żółtymi(!!!) pasemkami. Nie ma przekleństwa, którym wyraziłabym nienawiść do tej <xxx> fryzjerki, po pożalsięboże zawodówce z pożalsięboże czarnymi soczewkami.
Cóż, wiec zmarnowałam 75 zł na <xxx> mi wyglądu. Jestem niesamowicie wściekła!
Po powrocie do domu rzuciłam się na łóżko i beczałam przez pół godziny. Potem obejrzałam film "to nie jest kolejna komedia dla kretynów", który pamiętam z dzieciństwa. Na szczęście znalazłam w szafce czerwoną szamponetkę, więc poza tym że mam fatalną fryzurę, kolor jako tako wygląda. Fajnie się komponuje z moją wybitnie jasną karnacją.
Polubiłam czerwony cień do powiek :3
Oglądacie "Pora na przygodę" (:
W każdym razie, wracając do początku mojej wypowiedzi, chciałabym wytłumaczyć dlaczego nie mam się komu wypłakać w rękaw. Otóż.
Moja "przyjaciółka" po otrzymaniu informacji o tym, że przechodzę na dietę kopenhaską (pominęłam że motylkową) uznała że i tak nie wytrzymam i nie schudnę, bo nie ćwiczę(!). I możenormalny człowiek by się tym nie przejął, ale ja tak. Taak, ona to ma dobrze, wysoka, chuda, długie jasne włosy, które rosną przeszło 3cm na miesiąc i wpierdalanie czego popadnie. Hm i kto tu nie wytrzymuje? Założę się że to ONA poddałaby się po drugim dniu diety.
W każdym razie, kolejny temat. Przeklinanie. Postanowiłam przestać przeklinać, dlatego piszę <xxx>, kiedy chcę wyrazić moją szczególną dezaprobatę, dla danej osoby, rzeczy, sytuacji, czy zjawiska. Jeśli jesteście, lub skończyłyście gimnazjum wstawienie w miejsce "iksów" odpowiedniego słowa, nie powinno być problemem. A przestałam przeklinać, ponieważ idąc wczoraj chodnikiem zauważyłam dwie dziewczyny grubą i chudą, a ta gruba cały czas przeklinała, mówiła głośno i dziwnie się śmiała. Żałosne. Dlatego koniec z przeklinaniem, bo tak robią grubi, głośni i szukający uwagi.
Wypiłam dzisiaj strasznie dużo multiwitamin. Chodzę głodna cały dzień. Ćwiczyłam rano, byłam godzinę na rolkach i mam zamiar poćwiczyć jeszcze przed snem.
Łał, jestem z siebie strasznie dumna! To już dwa dni. Chodzę głodna, zła, gadam do siebie, śnię o jedzeniu i ogólnie schizuję, ale najważniejsze jest to, że mam motywację i chudnę! Z każdą minutą czuję się chudsza. Już wyobrażam sobie ciuchy w rozmiarze xxs leżące na mnie idealnie, pewny siebie krok, perfekcyjny wygląd, modne dodatki, lepszą fryzurę, zazdrosne spojrzenia znajomych i chłopaków rzucających mi się na szyję jak pchły pod obrożę. O tak, to wszystko czeka mnie, jeśli dam mojej silnej woli i ambicji małą szansę.

Przyłapałam się dzisiaj na rozmawianiu ze sobą podczas jazdy na rolkach. Schiiiza! :3

6. Dlaczego chcesz schudnąć?
By móc brać od życia to, na co zasługuję.
By nie martwić się, że "nie będzie mojego rozmiaru".
By iść po ulicy jak modelka i nie wyglądać dziwnie.
By czytać "cosmopolitan" i nie zazdrościć chudzinom z ostatnich stron.
By nawet w worku na ziemniaki wyglądać pięknie i szczupło.
By móc mieć własny, oryginalny styl.
By zaimponować tym, którzy we mnie nie wierzyli.
By wzbudzić zazdrość w tych, którym natura poskąpiła silnej woli.
By móc bez obaw jeść pizzę w miejscu publicznym.
By móc powiedzieć innym, że kocham gotować.
By zamówić w McDonaldzie sałatkę i coca-colę light i z politowaniem patrzeć na grubasy jedzące nadmuchiwane bułeczki i sztuczne mięso.
By móc powiedzieć swojemu wrogowi, kiedy będzie coś jadł(a): "Łał, zamierzasz to zjeść?.. Łał".
By móc ćwiczyć na WF-ie w obcisłej bluzce i krótkich spodenkach.
By móc uprawiać jogging i nie przejmować się skaczącym tłuszczem i spływającym potem.
By pozbyć się drugiego podbródka.
By mieć większe oczy i usta, oraz bardziej wydatne kości policzkowe.
By móc być uroczą chudą niezdarą, a nie grubą i brzydką niezdarą.
By bez problemu jeździć nad jezioro z przyjaciółmi.
By szybko się upijać i tłumaczyć to małą masą.
By prosić kolegów o porady dotyczące wyrabiania mięśni.
By twarde łóżko pasowało do moich twardych kości.
By sprawiać wrażenie kruchej i delikatnej.
By w galerii móc kupić to, co mi się podoba.
By nie musieć ciągle wciągać brzucha.
By jeść pyszne rzeczy bez wyrzutów sumienia.
By na siłowni wyglądać jak osoba która o siebie dba, a nie jak prosiak.
By słuchać komplementów od koleżanek w szatni.
By chłopacy podnosząc mnie nie dyszeli z przemęczenia.
By rodzice mówili, że jestem zdecydowanie za chuda.
By szkolny psycholog wypytywał mnie o to, co jem.
By móc być tym kim tylko zapragnę zostać.
By nareszcie być sobą, szczęśliwą w swoim ciele, pewną siebie i po prostu perfekcyjną.


                                                                          }|{

Wtorek.

Heeeej :3 
Wczoraj cały dzień udało mi się wytrzymać na diecie! Cały!
Byłam z koleżanką na mieście, bo musiałyśmy iść do szkoły, a ja dodatkowo do drogerii. No cóż, rano trochę ćwiczyłam, wieczorem byłam wykończona i zmordowana, dlatego dałam sobie spokój i poszłam spać. Tej nocy przeżyłam coś w rodzaju incepcji.. o ile można to tak nazwać. Wiecie, sen we śnie, a nawet dwa sny. Więc na najniższym poziomie jadłam takiego mini naleśnika z masą polewy czekoladowej.. Jeju. 
Eh, potem się "obudziłam", będąc pełna zachwytu, że TO był tylko sen, jednak potem znowu coś zjadłam, potem to zwracając. Gdy"obudziłam" się za drugim razem widziałam moich kolegów przebranych w zielone, balowe suknie. Schizaaa! Z sennika wywnioskowałam że to same pozytywne symbole, oznaczające zmiany na lepsze, radość i szczęście, a zielone suknie oznaczają spełnienie nadziei. Hm, słodko.
W każdym razie jestem właśnie w trakcie porannej kawki. Przedtem zjadłam trochę glukozy, bo po pierwsze nie mamy w domu słodzika, a po drugie nienawidzę kawy z cukrem i innymi dodatkami. 
Obiad muszę zjeść dzisiaj przed 12 bo o 12 mam fryzjera i pewnie spędzę tam sporo czasu. Strasznie się cieszę:) Życzcie mi żebym dobrze wyglądałam w blondzie :3
Chudego dnia, Motylki ^^ 

Zaniedbałam wyzwania.. 
3.Czy zdarza Ci się obżerać? 
Tak. Niestety. Jem wtedy tak długo, jak dam radę:(
4.Twój największy strach w utracie wagi?
Hm, chyba wypadanie włosów.. albo zachorowanie na anoreksję i trafienie na oddział. Nie odpowiadałoby mi "leczenie psychiatryczne" w książeczce zdrowia.

niedziela, 19 sierpnia 2012

Niedziela

Lubię to zdjęcie :3
Bycie beznadziejną wychodzi mi nadzwyczaj dobrze. W piątek cały dzień, kulturalnie, jadłam to, co miałam. Niestety w nocy MUSIAŁAM zjeść smażoną rybę i 2 paczki chipsów. Skąd te chipsy w domu? Cóż, moi rodzice żyją w przekonaniu, że jestem "w sam raz" więc muszą mnie jeszcze utuczyć. Ja kurwa pierdole.
Następnego dnia postanowiłam zacząć jeszcze raz, niestety po południu jak poszłam do sklepu za mamę i jak zwykle pochłonęłam połowę towaru.
Zauważyłam że jedzenie sprawia mi niesamowitą przyjemność. Yhm, motylek-masochista, nie ma co.
W każdym razie dzisiaj byliśmy ze starymi w Malborku, więc nie obeszło się bez tuczącego obiadu (pierś kurczaka z wiśniami, sałatką i ryżem + owocowy shake. Na wieczór zjadłam jeszcze musli z jabłka, wafla ryżowego i jogobelli light.
Kupiłam brokuła. W końcu. Od jutra mogę zacząć trzeci raz dietę trzynastodniową, do trzech razy sztuka.
Eh, trzymajcie za nie kciuki, albo cokolwiek. Dzisiaj mam zamiar jeszcze poćwiczyć.

http://www.youtube.com/watch?v=a_Am4cHMBKM&feature=BFa&list=FLYEN7Cuf4DoKLZPMq_dMx8A

czwartek, 16 sierpnia 2012

Czwartek

Hej hej (:
We wtorek wydałam ciężko zarobione pieniądze mojego ojca na: bordowe spodnie, sweter z czaszką, jasnoróżową bluzkę i torebkę a'la teczka. Jestem bardzo bardzo szczęśliwa :3
Wczoraj impreeeza :) Nie pamiętam co jadłam, w ogóle, prawie nie pamiętam wczorajszego dnia. Z koleżankami dojechałyśmy na miejsce około wpół do 19 i do 22:30 bawiliśmy się na trzeźwo. Było około 15 osób z czego chyba sześciu nieznanych mi chłopaków. Imion nie pamiętam ale jeden był nawet niezły :)
Cóż w każdym razie grzecznie się bawiliśmy, jedliśmy placek, graliśmy w kenta (do tej pory nie ogarnęłam zasad), chłopacy rozpalili ognisko, w ogóle było bardzo sympatycznie. Ładnie wyglądałam nawet mimo tych 20 niepotrzebnych kilogramów. Potem zawinęłam się w mój kocyk i zaczęliśmy pić. Jeju, jestem zajebista kiedy jestem najebana. Opowiadam przypadkowym ludziom o moich ulubionych książkach i autorach. W ogóle łatwo nawiązuję znajomości. Oh oh.
W każdym razie pamiętam że potem rzygałam, spałam na leżaku, znowu rzygałam i poszłam spać. Około 4(!) dołączyło się do mnie kilka osób i centralnie wszyscy zrobili sobie poduszkę z jakiejś części mojego ciała.
Rano masakra! Wstaliśmy około ósmej, byłam rozmazana, miałam przetłuszczoną grzywkę i ogólnie wyglądałam niezbyt ciekawie. Ale od czego ma się pół szafy kosmetyków w plecaku? Tak więc doprowadziłam się do porządku i poszłam do mini-autokaru (bogaci ludzie są zajebiści!) zjeść na śniadanie kawałek placka i zieloną herbatę. Ogarnęliśmy obóz i wróciliśmy do domu.
Dojechałam strasznie zmęczona (yhh jakieś 3 km rowerem) wzięłam prysznic, zmyłam makijaż nałożyłam grubą warstwę tłustego kremu na twarz i poszłam spać. Około 13 zjadłam talerz rosołu i trochę kurczaka, a na kolację sucharki z dżemem śliwkowym(mniaaaam) i gotowaną kukurydzę. Ogólnie rzecz biorąc cały dzień się opierdalałam, bo bolał mnie brzuch, głowa i nie nadawałam się do niczego.
Jej, jutro pierwszy dzień kopenhaskiej. Powiedziałam już znajomym że do końca wakacji nie piję, ze względu na dietę. Muszę wstać rano, wypić śniadanie i o 10 jechać na małe zakupy.
Będzie dobrze. Mam nadzieję.


3.Zdjęcie które Cię inspiruje.
Wstawiałam niedawno, Chodzi o to czarno-białe zdjęcie dziewczyny z bliznami na nogach i idealną figurą:)

wtorek, 14 sierpnia 2012

:)

Iść do MacDonald'a i zamówić sałatkę, to tak jakby iść do burdelu, żeby się przytulić (:

Wtorek 2.

Zastanawiam się, czy nie przejść na dietę kopenhaską, motylkową.
W środę mam w planach namiotowanie= chlanie, palenie i czwartek na kacu, a na diecie nie powinnam pić alkoholu. Cóż. Mam ochotę zacząć od jutra, ale wychodzi na to, że będę w stanie przejść na tę dietę dopiero w piątek.
Tak, teraz jak tak myślę, piątek będzie najlepszy. Mama nie będzie miała problemu, ponieważ będę jadła mięsko z kurczaka, a śniadań i tak nikt nie kontroluje.
W każdym razie czuję nagłą potrzebę opisania tego co mi leży na wątrobie. Otóż.
Jeju, nowa szkoła.
Będę znała garstkę osób, ale za bardzo mi to nie pomaga. Ciekawe czy wszyscy będą mili i wgl, czy raczej wredni. Oby byli mili i oby zaakceptowali mnie, jak ostatnia klasa. Na początku oczywiście, było dziwnie i w ogóle, ale potem wszyscy mnie lubili, mimo tego że byłam sobą (a może właśnie dlatego że byłam sobą). Moim postanowieniem nowo-roczno-szkolnym jest bycie.. spokojniejszą. Postaram się za bardzo nie wyróżniać. Z resztą, nie jestem stworzona do bycia popularną. Popularni są zawsze ładni, bogaci i niemili, a jestem przede wszystkim miła. Nie szufladkuję ludzi, ani nic.
O i niedługo.Tzn kiedyś. Tzn jak rodzice raczą dopuścić do siebie myśl że wyrosłam z zielonego pokoju, fototapety z lasem, niebieskich mebli i małego tapczanu (omg). W każdym razie niedługo będę miała nowy pokój. To znaczy ten sam, ale kupimy nowe meble i przemalujemy ściany. I będzie trzeba było pozbyć się tej kiczowatej fototapety. Na jej miejsce przyjdzie taka o:
Do tego metalowe łóżko z fantazyjnym wezgłowiem(tak to się mówi? chodzi o to coś za głową) i jeszcze kilka dodatków w takim stylu.
Generalnie chodzi mi o połączenie stylu wiktoriańskiego z nowoczesnym minimalizmem.
Do tego komoda, mała szafa i biurko prosto z ikei (czarne!).
Nie chcę mieć w pokoju zbyt wielu mebli, wolę raczej gdy jest dużo przestrzeni. Kolory ścian? Stonowane. Myślałam o połączeniu ciemnej szarości z pudrowym różem. Ogólnie pokój ma odzwierciedlać samą mnie. Fakt że jestem średniowieczną księżniczką i nowoczesną, ambitną kobietą zamkniętymi w jednej osobie. I to jest właśnie mój problem, nie potrafię żyć tu i teraz. I nawet nie próbuję. Zajmuję się przeszłością i przyszłością i właśnie tam żyję. Teraźniejszość jest dla mnie czymś.. cóż, czymś niestałym. Wspomnienia i marzenia są niezmienne, co czyni je wiecznymi.

"Kładę się teraz do snu, na jakiś czas. Nazwijmy go wiecznością."





Okej, idę spać, bo zaczynam schizować. 


http://www.youtube.com/watch?v=AWsDkum29wI&feature=BFa&list=FLYEN7Cuf4DoKLZPMq_dMx8A


 Z tego wszystkiego zapomniałam o najważniejszym, czyli wklejeniu diety na bloga (:

DZIEŃ 1, 8
"Poezję pisze się łza­mi, po­wieść
krwią, a his­to­rię rozczarowaniem. "

śniadanie:
1 kubek kawy ze słodzikiem
Lunch:
1 jajko na twardo - 90 kcal
kawałek brokułu (jedna różyczka) - ok.20 kcal - zależy od wagi,
1/2 pomidora - ok. 10 kcal
Obiad:
kawałek pojedynczej piersi z kurczaka - ok.100 kcal
sałata (około 15 kcal w 100g)
RAZEM: 235kcal

DZIEŃ 2, 9
śniadanie:
1 kubek kawy ze słodzikiem
Lunch:
kawałek pojedynczej piersi z kurczaka - ok.100 kcal,
sałata
Obiad:
1 plaster szynki, 20 kcal
jogurt naturalny 150kcal
RAZEM 270 KCAL

DZIEŃ 3, 10
śniadanie:
1 kubek kawy ze słodzikiem,
1 tekturka 23 kcal (pieczywo chrupkie)
Lunch:
kawałek brokułu ok.20 kcal,
1/2 jabłka 25kcal
1/2 pomidora - ok. 10 kcal
Obiad:
1 plaster szynki, 20kcal
1 jajko na twardo - 90 kcal
sałata 15 kcal
RAZEM 203 KCAL

DZIEŃ 4, 11
śniadanie:
1 kubek kawy ze słodzikiem
Lunch:
tarta marchewka, 24 kcal w 100g , średnia marchew ma około 50 kcal
1 jajko na twardo - 90 kcal,
1/2 serka wiejskiego - 50kcal
Obiad:
1/2 jabłka 25kcal
jogurt naturalny 150kcal
RAZEM 365KCAL

DZIEŃ 5, 12
śniadanie:
marchewka 50kcal
Lunch:
chuda ryba 130kcal (najlepiej mintaj)
Obiad:
kawałek pojedynczej piersi z kurczaka - ok.100 kcal,
sałata 15kcal
kawałek brokułu ok.20 kcal,
RAZEM 315KCAL

DZIEŃ 6, 13
śniadanie:
1 kubek kawy ze słodzikiem
Lunch:
kawałek pojedynczej piersi z kurczaka - ok.100 kcal,
sałata z olejem i cytryną -około 70 kcal kcal
Obiad:
1 jajko na twardo - 90 kcal
duża marchewka 70 kcal
RAZEM 240KCAL

DZIEŃ 7,14
śniadanie:
herbata
Lunch:
kawałek pojedynczej piersi z kurczaka - ok.100 kcal,
obiad:
-nic

info:Diecie kopenhaskiej towarzyszy zjawisko ketozy. Jeżeli obetniemy w naszej diecie węglowodany, organizm zaczyna pozyskiwać energię z tłuszczu tego, który spożywamy i tego co już znajduje się w naszym organizmie. Jeśli przy tym wszystkim bilans energetyczny jest ujemny to brakująca ilość energii pozyskiwana jest z naszego tłuszczyku zapasowego. Ketoza więc jest to rezultat przestawienia się organizmu z metabolizmu węglowodanów na metabolizm tłuszczów.
Generalnie przy tej diecie nie powinno odczuwać się głodu, ponieważ organizm powinien nauczyć się czerpać energię z tłuszczu.
Jeżeli takowy wystąpi może spowodować obniżenie aktywności tarczycy a w konsekwencji spadek metabolizmu, co zniweczy efekty diety. Dlatego warto jednak zjeść coś jak burczy w brzuchu np. otręby owsiane lub wysokobiałkowe gotowce typu: Linia2000 czy SuperLiniaComplex albo też tabletki "puchnące" jak Boslank.
Ta modyfikacja diety została opracowana przez motylki, dlatego że istnieją różne wersje kopenhaskiej, często bardzo nieprecyzyjne – jest to wersja dla osób nie jedzących czerwonego mięsa i szpinaku, zamiast 2 jajek w naszej jest 1, jest też możliwość zastąpienia kawy czerwoną herbatą.

                                                                           Ave.





Wtorek.

Wybaczcie że nie pisałam, ale nie miałam dostępu do internetu. W każdym razie trzymanie diety idzie mi w miarę okej. Dobra, nie okej.
Dobra, absolutna katastrofa. Wczoraj zjadłam właściwie jedno jajko na śniadanie.. ale pod wieczór? masakra. Najpierw śliwki, potem popcorn, potem znowu śliwki, brzoskwinia i parę ciasteczek. Rano też kilka ciasteczek, potem do popołudnia spokój. Jednak kiedy wróciłam z roweru rzuciłam się na 5 (!) paczek chrupek serowych prawie 100 kcal paczka. Ehh.. Kolacje zjadłam kulturalnie: wafel ryżowy, ananas i brzoskwinia, śniadanie podobnie, tyle że zamiast brzoskwini- śliwki. Jednak moja słaba wola kolejny raz dała o sobie znać i trzy godziny temu wchłonęłam 4 gotowane kukurydze. No aż płakać się chce!
Hm, może jakieś dobre wieści? Tak tak.. dostałam wagę kuchenną, właściwie to rodzice musieli mi ją kupić. Siła pro-anorektycznej perswazji. Dziecko chce, ale nie ma? Dziecko nie je.
Jutro w południe jedziemy z rodzicami na zakupy ubraniowe do szkoły. Jestem gruba=nie lubię zakupów. Mama mówi że mam ładną figurę, a sama waży tylko 2 kilo więcej niż ja! co za masakra! Jako osoba prawie 2 i pół raza młodsza (czy tam ileś) powinnam ważyć 2 i pół raza mniej.
Dobra, bez przesady, ale 41 kilo dałoby się przy moim wzroście zaakceptować.
Tak więc wracając do tematu zakupów, jutro muszę kupić: kilka par spodni, bluzki, buty na jesień i strój galowy. Tzn, moja matka myśli że mam strój galowy, ale to nie jest strój galowy tylko jakieś.. no po prostu WTF?! Ech, nie mam słów, żeby opisać jak bardzo nienawidzę mojego stroju galowego, a pierwszego dnia w nowej szkole powinnam czuć się przynajmniej w miarę przyjemnie. Hm, oczywiście jeśli "przyjemnym" można nazwać taszczenie ze sobą 20 kg niepotrzebnego tłuszczu.
Jutro postaram się trzymać w pionie.
Jutro będę się bezwzględnie trzymać w pionie.

Moje cele:

  • 58kg (kiedyś osiągnięty)
  • 55kg (również)
  • 50kg
  • 47kg
  • 43kg
  • 41kg
Tak, 41 kilogramy będą absolutnie idealne. Oh, Oh,

2.Twój cel.
Idealne 41 kilogramy czystego piękna.

sobota, 11 sierpnia 2012

Piątek.

Kochane Motylki.
Dzisiejszy dzień mogę zaliczyć do udanych. Na wstępie ostrzegam że ten wpis nie będzie ani wybitnie długi, ani niosący za sobą mądrość i ważne życiowe rady.
W każdym razie, w nawyk weszło mi wstawanie o 9:00 bez budzika. Z łóżka dosłownie wyskakuję.. nie wiem co się we mnie zmieniło, ale najwyraźniej dużo, bo jeszcze chociażby tydzień temu potrafiłam leniuchować do 14. A teraz- patrzę, dziewiąta, czas na nowy wspaniały dzień, no i oczywiście na śniadanie:3
Taaak, po zaprzestaniu podjadania w nocy nagle zaczęłam odczuwać głód tuż po wstaniu z łóżka. Dziwne uczucie, szczególnie jak na mnie. Tak więc wypiłam multiwitaminę i zeszłam na dół zrobić sobie dwa wafelki ryżowe z serkiem czosnkowym (mniaaam), dajmy im 100 kcal, niech mają :)
Na drugie śniadanie zjadłam parę śliwek prosto z drzewa. O tym, że śliwki leżą także w koszyku w kuchni, dowiedziałam się trochę po fakcie. No nie ważne, kto nie ma w głowie, ten ma w nogach. Pomogłam mamie smażyć placki ziemniaczane. Na obiad zjadłam jednego placka i mały talerz niezabielanej ogórkowej. Obiadowi dajmy 200kcal. Przez resztę dnia jadłam śliwki w małych ilościach, a na kolację ugotowałam jajko. Przed chwilą wykonałam moje zwykłe ćwiczenia na noc, ale zanim udam się do krainy Morfeusza, chciałbym abyście zobaczyły moja nową największą inspirację:
Isn't she lovely? (:

1.Twój wzrost i waga. 
Myślę że nadal 163 lub 164cm, nie ma się co zachwycać. Waga też nieezbyt - 60.8kg. Im szybciej z przodu zniknie ta szóstka tym szybciej kupię sobie.. kupię sobie.. lakier do paznokci:) A raczej lakiery bo poluję na: szary, beżowy,intensywnie ciemnofioletowy i pudrowo-różowy.

}|{

piątek, 10 sierpnia 2012

czwartek, 9 sierpnia 2012

Czwartek cz.2

 Sprostowanie: śliwki które jadam to "renklody" czy coś w tym stylu... są dość słodkie, przez co wydają mi się strasznie kaloryczne. W każdym razie usprawiedliwiam się tym, że są zdrowe i na pewno lepsze niż, dajmy na to, frytki.
Plan dnia, a raczej plan posiłków został wykonany prawie w stu procentach. Muszę przyznać że zupełnie zapomniałam o podwieczorku, więc na kolację zjadłam małe jajko+ serek gratka. Jeju, te gratki są naprawdę pyszne :3 Mają taką fajną konsystencję i wgl, tak fajnie się je je :)
 Po kolacji poszłam na rower z przyjaciółką i wróciłam około godziny 9:30. Wkurzyłam się o ten podwieczorek i dla tego z powrotem jechałam dłuższą drogą.
 Z pisemek dla gimbusek przerzuciłam się na ekskluzywny "Cosmopolitan" i nie ukrywam że czuję się dzięki temu zajebista. Niczym bohaterki filmów "Diabeł ubiera się u Prady" czy "Wyznania zkupoholiczki", do których grona mam zamiar w przyszłości dołączyć.
 W każdym razie jestem bardzo zadowolona z dzisiejszego dnia i życzę sobie by każdy kolejny przynosił mi jeszcze więcej satysfakcji :3

 Branoc (:



Czwartek.

 Wczoraj w nocy jakoś mnie natchnęło na założenie bloga, jednak nie miałam już siły, by cokolwiek pisać.
No nie ważne, w każdym razie wracam, całkiem ogarnięta i gotowa na to co przyniesie jutro. (noo, w sumie to jeszcze dzisiaj bo dzień się dopiero zaczął :)
Tak więc. Postanowiłam pożegnać się z przeszłością i zacząć myśleć wyłącznie o tym co będzie.. a co będzie?
Dostałam się do mojej szkoły, Liceum Ogólnokształcącego na profil humanistyczny. Zabawne, uczy się tam też mój największy wróg, więc wrzesień zapowiada się co najmniej ciekawie. Zaczęłam jadać pięć niskokalorycznych posiłków dziennie, jednak nie aż tak bardzo niskokalorycznych, żeby nie zapeszyć. Moje śniadanie dzisiaj- 250 kcal. Jak na śniadanie- ok, w końcu największy posiłek w ciągu dnia. Wartość kaloryczną dzisiejszego jadłospisu szacuję na mniej niż 550 kcal. Przed chwilą zjadłam dwie małe śliwki, które na pewno nie mają więcej niż 50 kcal. Na obiad planuję zjeść ok 100g gotowanej piersi kurczaka+ kilka marchewek. Na pewno kaloryczność obiadu nie przekroczy 150kcal. Co do podwieczorka..albo znowu zjem śliwki, albo zaryzykuję i ugotuję kukurydzę(niektóre strony podają że ma 90 kcal, inne że nawet 150 ;/ , także jeśli zdecyduję się na kukurydzę to zjem tylko pół). Cóż do wyboru mam jeszcze jogurt gratka który ma aż 100 kcal, jednak też mogę zjeść tylko pół opakowania. Na kolację ugotuję jedno małe jajko i zjem je z kawałkiem pomidora.
Najwyżej przekroczę limit.
 Co do ćwiczeń, na razie zaplanowałam jedynie ćwiczenia przed snem i sprzątanie. Pogoda jest ładna, tak więc albo skoczę na rower lub rolki, pójdę na spacer, pobiegam..nie wiem. Zobaczymy :)

http://www.youtube.com/watch?v=D0tUKZN-xuU