środa, 26 września 2012

Środa.

Moja "psiapsiółeczka" wkurwia mnie coraz bardziej i bardziej. Nie wiem, czy to jest takie tępe, czy tylko udaje.
Codziennie jeździmy pociągiem do szkoły. I codziennie ona siedzi, a ja stoję. Okej i niby to nie żaden problem, ale ostatnimi czasy strasznie mnie to irytuje. Czy ona naprawdę, nie ma za grosz taktu? Przecież jak  wsiadasz z kimś konkretnym, albo z większą grupą znajomych do pociągu, to chyba wszyscy robicie to samo- stoicie albo siedzicie. A nie że kurwa kurczę jedna siedzi, a reszta się gapi jak sroka w gnat. Dziwnie bym się czuła gdybym sama siedziała, a kilka osób stało wianuszkiem dookoła mnie. No, ale najwidoczniej chudzi mogą więcej.
Dzisiaj doszłam do wniosku że jestem wybitnie przeciętna. Zwykła. Mainstreamowa. Wszyscy w mojej szkole ubierają się w normalnych sklepach, tylko ja chodzę jak ostatnia sierota. Nie dość że nie mam kasy na porządne ciuchy, to jeszcze samo słowo "zakupy" wywołuje u mnie jakiś rodzaj lęku. "A będą takie większe..?" chyba każdy to zna nie, tylko ja to znam, bo jestem gruba, a tylko grubi to znają. A ja jestem jedyną grubą osobą. Można się ze mnie śmiać, można rzucać skierowane do mnie złośliwe komentarze, można uważać że skończę na zmywaku, bo jestem na humanie (tak, oh, rzeczywiście, poszłam na humana bo jest najłatwiejszy i po prostu chciałam być w liceum).No pewnie, bo nie jestem człowiekiem, nie mam uczuć, nie mam własnego zdania, bo jestem tylko gruba i brzydka. Tak naprawdę nie istnieję, bo tak naprawdę nie mam duszy, więc można się ze mnie śmiać do woli, nie martwiąc się o to, czy mnie to urazi, czy nie.
Śmieję się z tych genialnych żartów ostatkiem sił. I pamiętam kiedy zaczęłam.
Byłam może w 1 albo 2 klasie i zaprosiłam moją obecną PRZYJACIÓŁKĘ i jej siostrę. Stałyśmy w ogrodzie i one zaczęły mnie przezywać "gruba świnia" bo fajnie się rymowało z moim imieniem. Śmiałam się wtedy. I poczułam takie dziwne uczucie w środku ale je zignorowałam.
Nie wiedziałam co mam robić, byłam tylko dzieckiem. Małym utuczonym pulpetem, ale nadal dzieckiem. To wtedy nauczyłam się że lepiej jest się śmiać i udawać że nie przejmuje się tym co mówią inni, niż płakać lub być smutną. Płaczą tylko słabi, a ja nie chciałam być słaba, bo nie chciałam zwracać uwagi.
Nie pamiętam tego dnia, ale pamiętam dokładnie miejsce, położenie słońca na niebie i dojrzewające jeżyny. I ten śmiech. Śmiech trzech małych dziewczynek i cichy trzask pękającego serca należącego jednej z nich.
Teraz już go nie ma. Wymyślam sobie to co czuję do innych. Moje serce nie potrafi kochać, ponieważ zostało złamane już dawno temu. Nie przez chłopaka, tylko przez najlepszą przyjaciółkę.

Zjadłam dzisiaj za dużo, by móc nazwać siebie osobą. Jestem kawałkiem tłuszczu, nie człowiekiem. Śniadanie: trochę musli, 2 łyżeczki jogurtu naturalnego i 1/2 jabłka. Obiad 1/4 ananasa, trochę musli.Podwieczorek: 1/4 ananasa +słonecznik. Kolacja: jajko na miękko i 1/4 kromki białego chleba z masłem i pomidorem. Zdecydowanie za dużo.

Co do historii: łącznie uczyłam się 6 godzin, olewając zupełnie inne przedmioty. Z przejęcia nie mogłam zasnąć, przez co usnęłam dopiero około 4:00 lub 4:30. O 6:00 pobudka i kilkanaście przysiadów. Sprawdzian nie poszedł mi chyba źle.. myśle że mogę liczyć na trzy. Albo chociaż na dwa. W sunie nie jestem pewna tylko jednego zadania. Reszta dnia spokojnie. Po lekcjach siedziałam na stacji ze znajomymi i czekałam na pociąg. Kulturalnie poinformowałam wszystkich że łał, ten ładny chłopak idzie. Na to oczywiście wielki bulwers i śmianie sie z mojego gustu. Cóż, moim zdaniem jest przystojny i tyle, nic więcej.
Okeej, nie minęły dwie minuty a przyjechał pociąg, wszyscy ochoczo wchodzimy. Gadam sobie z koleżankami, odwracam się i widzę moją kochaną przyjaciółeczkę siedzącą sobie bezwstydnie naprzeciw niego, a pod samym nim kałuża ze śliny. (no tak, jak można się nią nie podniecać, jest prześliczna).
Nie uznałam tego za miłe.
Równie zabawny wydaje się fakt, że u coraz większej ilości osób zauważam totalne udawanie że mnie lubią. Eh, serio, ludzie kryjcie się z tym lepiej. Do tego nie wiem czy to wynik przewrażliwienia, ale coraz częściej wydaje mi się doświadczać szyderczych spojrzeń ze strony albo chudych, czy chociaż normalnych dziewczyn, albo ładnych chłopców, którzy wiedzą że mi się podobają, bo podobają się wszystkim.

Chyba oszalałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz