czwartek, 18 października 2012

Czwartek.

Początki anginy...jogging time!

Biegłam dzisiaj dłuższą trasą.
Całe szczęście, A. ignorował mnie w szkole. Liczyłam na jeszcze większe upokorzenie, a tu jednak nie. Nie jest źle. W sumie to wie o tym tylko kilka osób, nie ma tragedii. On i jego klasa pośmieją się ze mnie jakiś czas i wszystko wróci do normy.Mam nadzieję.
Nie mogłam wytrzymać w szkole, dlatego zwolniłam się po trzeciej lekcji. Anastazjo, jebana symulantko. Po prostu wizja A. który zrobił mi TO cały czas krążyła mi po głowie. Jednym głupim zdaniem wyprowadził mnie z równowagi. Znowu się tnę. Wszystko wróciło do normy.

Zjadłam dzisiaj duuuuuuuuuuuuuużo.
-jajko, jabłko ("trochę mało" słowa koleżanki z klasy. WTF?)
-bulion z kostki+ trochę makaronu z zupki chińskiej
-2 małe ziemniaki, trochę gotowanej kapusty, kiszony ogórek
-knopers (God, why?!)
-1 kinder bueno (w sensie że jeden batonik z opakowania w którym są dwa)
- trochę makaronu z zupki na sucho
-danon gratka
-trochę śledzia w sosie pomidorowym z konserwy (czy czegoś w tym stylu)

OMFFSM (Oh My Fucking Flying Spaghetti Monster)
Czuję się jak świnia.

Byłam dzisiaj na zakupach. Jakoś musiałam odreagować sytuację z A.
Kupiłam słooodki sweterek we wzór jak na starych tapetach (w cosmo pisało, że modne :3) i słoodki naszyjnik, i "Marinę" C.R.Zafona, którą ubóstwiam, i taki matowy cień do powiek, co teraz w naturze są (muszę mieć je wszystkie!), i krem do cery naczynkowej, i dużo maseczek, i byłam się pytać w salonie o nowy telefon i wybrałam LG L5. Chciałabym w tym miejscu napisać samsung galaxy S III, albo I'phone5, ale no niestety.
Ale i taksie cieszę. Pora pozbyć się mojego czteroletniego cookie.
Pora pozbyć się mojego szesnastoletniego tłuszczu.

1 komentarz:

  1. Staraj się zbytnio nie przejmować tym co mówią inni, jak zobaczą że Cie to nie obchodzi to szybko się znudzą;) też bym z chęcią poszła na zakupy, no ale takie uroki studiów, że ciągle kasy brak :p trzymaj się;):*

    OdpowiedzUsuń