wtorek, 9 października 2012

Wtorek.



Huh, jeny, dzisiaj byłam grzeczna. Znowu. Znalazłam sobie nową motywację i mam zamiar się jej trzymać. Zabawne jest to że kupiłam spodnie. Po prostu wzięłam, przymierzyłam i kupiłam. Rozmiar 38. 
W sumie to nie wiem za bardzo o czym pisać. Kiedy dobrze idzie mi dieta, moje problemy automatycznie znikają. Czuję się taka.. lekka i fajna. Nawet ćwiczenie tańca na lustrzance przychodzi mi.. łatwo. Okej, stoi koło mnie 25 szczupłych osób, ale przecież ja też niedługo taka będę. Nie ma się co tym przejmować. Kilka miesięcy i voila: "Poproszę takie w rozmiarze 32". Już to słyszę. Jeszcze nigdy nie wypowiedziałam tego zdania. To będzie dziwne. Ale fajne. Dziwne=fajne. Hm, pamiętam jak zawsze powtarzałam to mojemu koledze. Cóż, kiedy się jeszcze przyjaźniliśmy. Zanim umarłam na całe 6 miesięcy.
No nie ważne, ckliwe opowieści o tym jak złamał mi serce zachowam na jakiś inny post. Kiedy będę pijana lub w depresji. Czyli nigdy.

Mój bilans.. hm. Śniadanie to jakieś pół szklanki suchego musli, i pół jabłka. W szkole jabłko. Na obiad była zupa warzywna i pewnie zjadłabym ją gdyby w środku nie pływało.. mięso! Bleee, czy nikt poza mną nie czuje że to.. cóż, nie pachnie zbyt ładnie? Eh, no nic, wkurzyłam się i zjadłam gratkę(100) i to pozostałe pół jabłka z rana. Potem orzechy. Sporo orzechów, ale nie tyle rzeczy rzucać się na ziemię i płakać. Z resztą, mogę usprawiedliwić się tym, że lepsze one, niż chrupanie chipsów, leżących własnie spokojnie w kuchennej szafce. Eh, chyba po skończeniu pisania tego posta przejdę się do kuchni i wyrzucę je do pieca (nie, nie mamy pieca w kuchni :3 wiem, że mogło to tak zabrzmieć xd) No nic, lepiej nie kusić losu.

W każdym razie jest bardzo fajnie i miło. Mama dostała dokładnie instrukcje dotyczące mojego śniadania. Ma być troszeczkę musli i nie-po-kro-jo-ne jabłko. Strasznie się dzisiaj o to wkurzałam, bo dostałam miseczkę z pokrojonym jabłkiem, nie wiadomo ile tam tego jest, czy na pewno 1 jabłko, czy może półtora. Cóż, nie ufam mojej mamie. Za bardzo mnie kocha, żeby pozwolić mi być chudą.

Chciałam iść biegać, ale nie wyszło, bo cały dzień pada deszcz (kocham deszcz, kocham biegać w deszczu, ale nie chcę się przeziębić). Do tego strasznie wkręcił mnie film  "Paradise Kiss" i nawet nie zauważyłam że zrobiło się ciemno. Całe szczęście ćwiczyłam dzisiaj na Wf, więc tragedii z powodu braku ruchu jako tako nie ma. Poćwiczę jeszcze wieczorem.

Kocham, kocham, kocham jesień. Jest takaaa piękna. I w ogóle, nie chodzi mi o kolorowe liście i inne takie. Lubię jesień bo pada deszcz, i czasem są fajne chmury na niebie, i za "psią pogodę", i za to że jest zimno, ale ostatnie promienie słońca bywają ciepłe. Oczywiście też za jej piękno, za wiatr i czerwone słońce, za odgłosy odlatujących gęsi i dźwięki deszczu i szumu drzew, kiedy idę spać. Jak można nie kochać jesieni?Do tego można ubierać takie ładne ciuchy i malować usta na czerwono, albo na pomarańczowo i paznokcie na stonowane barwy. I mogę chodzić w moim kochanym trenczu, modnym każdej jesieni. To niesamowite, że człowiek kupuje jedna rzecz, a potem każdej jesieni okazuje się, że modelki na wybiegach znowu są w niego ubrane. To najlepiej zainwestowane 100? 130zł? w moim życiu. Pieniądze moich rodziców, ale to szczegół. 

Jutro mamy kotowanie. Szkoda że tylko na jednej lekcji, chwała Latającemu Potworowi Spaghetti ze akurat na biologii. Dlaczego nikt z klasy nie podziela mojego entuzjazmu? Eh, co z tymi ludźmi. 
Odkryłam niedawno że nie powinnam tłumić mojego entuzjazmu. A ja, sama w sobie, jestem po prostu wybitnie entuzjastyczna. Ludzie to lubią. Nie przyznają si do tego, ale wiem że to lubią :) Wszyscy potrzebują kogoś szalonego w swoim otoczeniu. Oto ja!

Wyszedł mi z tego całkiem długi post :) Piosenka u góry leciała mi w głowie przez cały dzień, więc pomyślałam że wypada ją wrzucić (:



Trying to make your heart fit like a glove
 What it needs is love, love, love 

Everybody, everybody wants to love
Everybody, everybody wants be to loved
Oh oh oh
Oh oh oh



2 komentarze:

  1. Fantastyczny blog. Żałuję, że mam skopanego bloggera i nie mogę obserować żadnego bloga. Trzymam kciuki za Ciebie i twoje 41 kg (o ile dobrze zrozumiałam).
    Pozdrawiam, sugarcultsblog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :)
    Dodaje twojego bloga do obserwowanych i będę Ciebie wspierać :*
    Bilans dobry :)

    Trzymaj się chudo <3

    OdpowiedzUsuń