niedziela, 24 listopada 2013

Niedziela.

Oboje dążyli do wspólnego celu, bo on kochał i pragnął ją wielbić - a ona kochała i pragnęła być uwielbiana.


 Iskrzące się płatki śniegu powoli dotykają suchej ziemi i umierają. Niech nikt mi nie próbuje teraz wmówić, że dotknięcie ziemi jest bezpieczne. Umrę jak one, roztopię się, użyźnię glebę moim martwym ciałem i dziurawą duszą.
 Życie płynie powoli, sekunda po sekundzie zbliżam się ku ostatecznemu końcowi, tik tak. Będę musiała mocno się rozpędzić, żeby przebić powłokę po której obecnie stąpam. Nie jestem pewna czy 20 pięter wystarczy. Może lepiej rzucić się z samolotu, raz, a dobrze. Ha, i dotknę ziemi, w końcu zrobię to o co mnie prosicie.
 Przez ostatni tydzień (nie uwierzycie) byłam na prawdziwej diecie. Nie kłamię teraz. Jadłam grzecznie i o stałych porach. Nie pisałam przez tak długi czas, ponieważ nie miałam komputera, a do pisania na telefonie potrzebne byłyby mi trzy opakowania żyletek i pół tortu superczekoladowego z podwójną polewą czekoladową i czekoladą. Także nie.
 Tak sobie czasem myślę i myślę, co sprawiło że jestem taka inna. Co we mnie jest takiego wyjątkowego, że ja to ja, a inni to szara masa bezbarwnych myśli skazanych na życie w normalnym świecie. Nie wyobrażam sobie dnia, w którym obudzę się rano i powiem "akceptuję rzeczywistość" i mój świat w jednej chwili umrze, cała magia którą dostrzegam, wszystko runie jak domek z kart, bo mi zachce się ukracać sobie cierpień. Nie ten umysł i nie to serce. Wszakże wszystko ma swoją cenę, a ja jestem zbyt szczęśliwa by ją płacić. Zbyt szczęśliwa i zbyt nieszczęśliwa, odwieczny paradoks, skazana na wszystko co najgorsze i wszystko co najlepsze.

Do gwiazd, do gwiazd.

2 komentarze:

  1. A jak u ciebie z dietą i wagą? Jak wogóle u ciebie?

    http://pro-ana-is-my-dream.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń