Nie jest źle. Nie wiem jak jest. Dziwnie normalnie. Oczywiście nie jest dobrze i mam świadomość tego, że za kilka godzin znowu będę
Chciałabym wykorzystać tę chwilę względnego spokoju, żeby powiedzieć Wam co teraz zrobię. Albo powiedzieć to sama sobie.
Sprawdziłam pogodę na kolejne dwa tygodnie i wydaje mi się, że mogę zacząć biegać. Dawno tego nie robiłam, a przydałoby się, bo dupa gruba. Wyjdę dzisiaj na dwie godziny, później pójdę się wykąpać i pojadę z mamą do miasta. Chociaż wyglądam jak hipopotam, to jestem w stanie biec bez przerwy dwie godziny. Lata praktyki? Chyba tak. Może spotkam gromadkę dzików i mnie zabiją.
Nie wiem co zrobić z jedzeniem. Nie wiem czy nie wrócić do wegetarianizmu. Przynajmniej na miesiąc, na próbę. To chyba dobry pomysł. Będę jadła brokuły i robiła zielone koktajle. Do tego dużo warzyw, codziennie jabłko i jakiś inny owoc. Na obiad kotlety sojowe i ryż lub jakaś kasza. Mam jeszcze pół opakowania pełnoziarnistego makaronu- chyba nie będę więcej go kupować, bo za bardzo kusi mnie, żeby robić spaghetti. Muszę trochę ograniczyć jedzenie. Nie wiem czy liczyć i ograniczyć kalorie, czy jeść na oko. W sumie po tylu latach i tak wiem co ile ma. Może po prostu zacznę zapisywać bilanse.
Co do reszty ćwiczeń, wracam na siłownię. Będę chodziła trzy razy w tygodniu. Nie będę opuszczać. Nie mogę być dla siebie zbyt pobłażliwa.
Za chwilę matura. Postanowiłam sobie, że będę się uczyć 3 godziny dziennie. Najpierw zwykłe zadania domowe, potem powtórki do lekcji, następnie coś do matury. Sprawdziany będę rozkładała w czasie, nie mogę sobie pozwolić na uczenie się na ostatnią chwilę. W weekendy 6 godzin na maturę, nie ważne czy będę powtarzać z repetytorium, słuchać lektury czy oglądać wykład. Muszę się czymś zająć, nie mogę
Nie będę
Nie mogę czuć do ludzi czegokolwiek, muszą być mi oni obojętni. Ich obecność lub nieobecność w moim życiu nie może decydować o tym, jak się czuję. Nie obchodzi mnie opinia innych na mój temat. Czuję się dobrze kiedy mnie chwalą i podziwiają, ale nie obchodzi mnie to. Ostatnio często słyszę, że schudłam. Może rzeczywiście tak jest. Może.
Z niektórymi osobami powinnam porozmawiać i kazać im spierdalać z mojego życia. Zastanowię się jeszcze czy to zrobić. Niestety, nie wszystkie są warte tego, by do nich mówić.
Nie zrobiłam postanowień noworocznych. Chyba lepszą opcją jest robienie postanowień na każdy miesiąc. Zakazałam sobie drapać twarz. To w niczym nie pomaga. Wyniosłam lusterko z pokoju, nie przyglądam się sobie w łazience, póki siedzę w domu, mam w dupie to, jak wyglądam. Nie będę trwoniła pieniędzy na gówna. Przed chwilą podjęłam decyzję, że w wakacje wyjadę do pracy i kupię sobie motocykl. Rodzice na pewno będą zachwyceni tym pomysłem, zwłaszcza, że ojciec chrzestny pradziadka od strony mamy słyszał kiedyś od swojego kolegi, który widział w wiadomościach, że ktoś zabił się na motocyklu. Nie, a tak poważnie, to jedyny syn kolegi mojego taty się zabił mając ok 30 lat i perspektywy. Wszystkimi to wstrząsnęło, wszyscy są zawsze tak przejęci. Ja potrafię czuć żal tylko wtedy, kiedy chodzi o moje własne, egoistyczne uczucia.
To chyba wszystko, spróbuję się jeszcze zdrzemnąć. Dziękuję za wszystkie komentarze, zawsze je czytam i zawsze robi mi się po nich lepiej. Jako jedyne się mną przejmujecie.