piątek, 27 stycznia 2023

Piątek

Gwałtownych uciech i koniec gwałtowny. Są one na kształt prochu zatlonego, co wystrzeliwszy-gaśnie. 
Co mogę Wam powiedzieć... Chyba tylko, że kochałam i że to właśnie miłość skazała mnie na śmierć. 
Miłość której doświadczyłam ja w swoim życiu była zawsze jak z bajki, pełna magii i za każdym razem pojawiała się jak grom z jasnego nieba. Zawsze była prawdziwa. Czasem trwała kilka lat, czasem miesiąc ale w moim sercu zawsze łączyła te popękane kawałki, tylko po to, żeby po swoim odejściu zostawić ich dwa razy więcej. 
Nie będę Wam opowiadać, co robiłam przez ten cały czas. Jak się czułam?
 Na początku zawsze czujesz euforię. Wierzysz, że to właśnie ta osoba i ten moment, który wszystko zmieni. I zmienia. I Ty też się zmieniasz, to miłość Cię zmienia. Za każdym razem. Kiedy miłość się kończy.. coś się dzieje tam w środku, coś czego nie da się opisać słowami. Kiedyś... to "uczucie", ten stan "chwilę po" powodował rozpacz, jednak dziś jest już inaczej. 
Jesteś już dużą dziewczynką. Już wszystko wiesz i wszystko rozumiesz. Nie płaczesz, nie umiesz już płakać. Już dobrze wiesz co się dzieje. 

-Nie chcę Cię już.
-Okej.

I to wszystko. Bez rzucania się z dziesiątego piętra bez cięcia się XD (swoją drogą ta użytkowniczka waliła ostro po żyłach i teraz jej kosmetycza jeździ na Bali za hajs z lasera just sayin') nawet bez pisania depresyjnej poezji bo poezja umarła kiedy skończyliśmy szkołę i poszliśmy do normalnej pracy. To smutne, to wszystko takie smutne, ale jakże krzepiące dla młodych serc, bo po tylu latach cierpień po prostu nie czują już nic. 
Mogę się śmiać i udawać, że nic nie czuję, ale mogę też płakać i nic nie czuć bo oto witamy w dorosłości! Byłaś przewrażliwiona, kończysz na terapii, byłaś ponadprzecietnie inteligentna? Masz nie/przejebane bo stajesz się pełnoprawną psychopatką. 
A, wracając do tematu, wiadomo, nic nie czujesz ale Twoje ciało, cóż, nie jest Tobą, więc rejestrujesz uderzenie gorąca, pocisz się, chcesz przeciąć sobie skórę, żeby cokolwiek poczuć, ale kosmetyczka i brak pieniędzy na versace torebkę skłaniają Cię do sięgnięcia po żołądkową gorzką miętową i popijania jej żywiec zdrój niegazowaną, aż w końcu sen weźmie Cię w swoje ramiona, bo tylko on z Tobą został, kiedy inni rozmyli się jak zamki z piasku. 
Za..zacznijmy od tego że mój ideał książę z bajki milionerskie dziecko Jeremi tak jakby raz mi najebał i skończyło się to szpitalem. Ale nie takim zwykłym szpitalem xd tylko takim specjalistycznym, bo typ rozjebał mi oko tak, że musiałam mieć opke i teraz do końca życia niby na nie widzę ale tak kurwa nie do końca. Okulistka powiedziała że nie da się tego naprawić nawet za milion czy dziesięć milionów co lekko mnie podłamało. Jasne że byłam gotowa kogoś zamordować i przeszczepić sobie siatkówkę od tej osoby, w końcu są ludzie mniej i bardziej potrzebni temu światu. Wtedy, krótko po tym zdradziłam go, oczywiście z jego bratem bo lubię być taka dramatyczna, a moje życie to film. Później... Chyba jeszcze pół roku byliśmy razem, w końcu z nim zerwałam, pojechałam do Holandii na jakiś czas, wróciłam-oczywiście nie taka sama- i znowu byliśmy razem ale chuj w tym czasie kręcił z jakąś typiarą 2/10 ale pozbyłam się jej, potem on dostał ataku 1 raz. On ma chyba jakiegoś demona w sobie, przynajmniej ja tak myślę, ale jego brat mówi że to range gen po ich starym i  można poniekąd się z tym zgodzić bo Kepol business też jest zdrowo popierdolony. W skrócie, stracił panowanie nad sobą pijany, nie poznał mnie, uznał że jest na wojnie, wybił sąsiadce szybę w oknie, pociął się cały, rozjebał mi służbowy samochód, najebał mi(ale tym razem nic się nie stało) i oczywiście po wszystkim kazał się zawieźć na pogotowie bo był porozcinany...no imponująco. Za drugim razem, już w wakacje oblał się bimbrem na imprezie i się podpalił i oczywiście kto pojechał go ratować? 
Co za w ogóle toxic relationship xD jak tak można. Poza tym, później przestał już całkiem zwracać na mnie uwagę, nie rozmawiał ze mną, ale miłość, miłość jest uczuciem na tyle pięknym że wytrzyma wszystko. Zerwaliśmy hm miesiąc temu? Może trochę ponad. No i w sumie git, bo uzależnienie od toksyka, blabla samorealizacja, rozwój duchowy itp. ale oczywiście WSZECHŚWIAT mi powiedział, kurwa nie. 
I ledwo co pogodziłam się z życiem starej panny, a tu oczywiście wjeżdża Eryk swoją audiczką i sobie mnie porywa.
OMG miłość do niego...to intensywne uczucie, ale zdawałam sobie sprawę, że on mnie rzuci.
I tym razem serio serio!! to nie była moja wina. Czasami jest tak że to nie jest Wasza wina. Nie można się obwiniać za wszystkie wydarzenia w Waszym życiu. Wychodzi-super, nie wychodzi-lekcja. Przyjmujesz, uczysz się, idziesz dalej. A jak nie zrozumiesz to znowu lekcja i znowu i będziesz się uczyć aż się nie nauczysz, a jeśli wcześniej zdążysz umrzeć...nie ma pocieszenia, będziesz się uczyć też po śmierci. 
Nic mi nie zrobił.. potraktował mnie z uczuciem. Jak nikt inny. Ale wymagał idę mnie czegoś czego nie byłam w stanie mu dać. Chciał mnie zniewolić, zamknąć w swojej ramce idealnej dziewczyny i za każdym razem gdy robiłam "coś nie tak"... 
Niestety on był potłuczonym szkłem zbitej szklanki i kaleczył. 
On.. był pierwszą osobą, która była w stanie mnie zrozumieć, pokochać mnie. Jedynie przy nim nie musiałam myśleć. Też był...taki...też miał...tak. powiedział mi, że psychopatów do siebie ciągnie. Opiekował się mną. Opieka i bezpieczeństwo to są rzeczy których nie doświadczyłam nigdy wcześniej. Nigdy nie myślałam że spotkam kogoś mądrzejszego od siebie samej. Widziałam w nim siebie, bo on też kochał tymi wszystkimi kawałkami, bo niestety nie zostało mu już nic z serca. 
Nie byłabym go w stanie uratować. Żadnemu nie byłam w stanie pomóc. Zostało mi trzymanie się na powierzchni całkiem samej i udawanie, że czuje jeszcze grunt pod nogami. 
Wiecie, ratujcie się same. Nikt Was nie uratuje. Możecie wierzyć w księcia na białym koniu, nawet możecie go mieć i mieć jego słowo że będzie Was kochał na zawsze, ale tak naprawdę nikt, nic, żadna siła Was nie uratuje. 
Nie możemy sobie pozwolić na miłość, jest zbyt piękna. Róża ma kolce. Miłość jest błogosławieństwem, darem, chwilowym uśmiechem od losu. Zawsze jest prawdziwa, ale niestety, ma to do siebie, że jak róża- usycha. 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz