piątek, 14 września 2012

Piątek.

Jestem świetną aktorką.
Siedzą we mnie dwie zupełnie inne osoby. Jedna rozentuzjazmowana, szalona i wesoła, za to druga spokojna i zamknięta w sobie. Ta pierwsza- zawsze w szkole, za to druga poza nią.
Jestem zmuszona ukrywać prawdę, prawdę o tym, że jestem zagubiona. Że sobie nie radzę, nie rozumiem wielu rzeczy i prawdę mówiąc niszczę samą siebie. Po co to robię?
Głoduję dla perfekcji.
Dla spodni w rozmiarze 32 i prześwitującej koszulki. Dla bikini bez ramiączek, dla komplementów i dla miłości.
Jestem taka naiwna. Jakaś cząstka mnie wierzy w to, że kiedy będę chuda, będę w jakiś sposób lepsza niż teraz. Pf. I tak nikt nigdy mnie nie pokocha. Nie mojej skorupki, tylko tego co jest w środku. Prawdy.
Tyle, że nikt nie może poznać prawdy.
 I oto błędne koło się zamyka.
Zresztą, nawet jeśli ktoś miałby kochać skorupkę- ona też nie jest przecież idealna, nie? Dużo za głośna, zbyt podekscytowana, dziecinna i tak daleka do perfekcji, jak to tylko możliwe.
No nic, dzisiejszy dzień, jeden z wielu. Z dni tak licznych, lecz dokładnie takich samych. Sny i jawa przeplatają się przez siebie dając tylko urywki rozmów i momenty warte zapamiętania. Ile takich momentów było dzisiaj? Dwa. Tak, mogę powiedzieć że dwa. Hm, a jeśli się zastanowić, to znalazłby się nawet trzeci.
Pierwszy: Pan A. Szłam z koleżanką, on szedł z kolegami. Przeszedł a koleżanka do mnie, ze powiedział mi hej. Ja takie wtf, serio? Utrata świadomości w biały dzień. Potem się jeszcze na mnie popatrzył.2 razy. Piszę jak zakochana gimnazjalistka. Jestem wybitnie żałosna.
Chciał być miły, wymsknęło mu się, chciał się ze mnie pośmiać. Powodów może być wiele, jednak na pewno nie są one związane z tym, że on coś do mnie ma. Niby sentymenty, no ale proszę. Wyglądam jak ziemniak.
Drugi: Mamy w szkole ślicznego chłopaka. Długie blond włosy i niebieskie oczy. Szarpałabym jak reksio szynkę, ale wiem, wiem, że nie mam szans. On chodzi do 3 klasy i wygląda jak grecki adonis. W każdym razie jest dziewczyna w mojej klasie której on też się podoba. Nogi do nieba i ogólnie figura sportowca. Wkurzała się o to, że także uważam że jest uroczy. Tak wiec dzisiaj kulturalnie ją zaczepiłam i powiedziałam, że ona i jej "surfer", bo tak go nazywa, bardziej pasuje do niej, niż do mnie:) Chodziło o to, że on surfowałby sobie na desce, a ona grała na plaży w siatkówkę. Wypowiedź zadowalająca, przyjaźń zdobyta. Jak chcę potrafię być przekonująca.
Trzeci: ten bardziej ze snu niż z jawy.Byłam w jaskini w której zaczęły pojawiać się ametysty.Zaczęły się po prostu wyrastać z ziemi w formie kryształów. Uroczy sen.

Co do bilansu- niezbyt zadowalający. Poza malinami i winogronami zjadłam mini pączka,3 czekoladki kinder i pół kinder bueno :<
Postaram się jutro to nadrobić. Branoc :3

1 komentarz:

  1. Nikt nigdy nie pozna nas do końca . Nigdy nie można powiedzieć , że kogoś się zna . Każdy ma jakieś popieprzone tajemnice , które ukrywa.
    Ja też nigdy nie okazuje swojej słabości przy innych . Nie potrafiłbym.

    Weź się w garść , przypomnij sobie do czego dążysz i nie osiągniesz tego przez pączki i słodycze.

    OdpowiedzUsuń