czwartek, 25 października 2012

Czwartek 2.

So sad.

Pewnie, jedz więcej dziewczyno, co ci szkodzi. 10 kilo w tę czy we w tę, nikt sie nie skapnie.

Ale nie o tym.
Zabawne, przyjaźnisz się z kimś przez dekadę, chodzicie razem na zakupy, śpicie u siebie, jeździcie na imprezy, robicie naleśniki, a tu nagle, ktoś, nazwijmy go, a raczej ją, D. tak sobie o tobie zapomina. Nie odpisuje, nie odzywa się. Smutne, ale się nie przejmuję. Tydzień bez przejmowania. Nic się nie stało, wszystko okej. Znajdę sobie nową najlepszą przyjaciółkę i będzie ona dużo fajniejsza. Nie będzie miała oporów przed zachlaniem się w trupa, nie będzie musiała wracać przed 1 w nocy, jej matka nie będzie dzwoniła co godzinę, a ona sama nie będzie ideałem 178/50 + blond włosy do pasa+ niebieskie oczy. Będzie normalna. O i może nie będzie stawiała nie wiadomo jakich oczekiwań co do chłopców i może KTOŚ będzie jej się podobał. Ktokolwiek. Phi. Nawet mi już nie żal.

Druga sprawa, olewanie grubej. Trzeci raz do kolesia piszę, że ma mi oddać moje 40zł ale nie, przecież nie będzie marnował czasu na odpisywanie mi. Że też ludzie bez honoru tak sobie spokojnie chodzą po ulicach.. No nic, będę mądrzejsza i odpuszczę. Let it go.

Oh, coś przyjemnego, w końcu. Ostatnimi czasy przybłąkał się do nas mały kotek. Czarny, mały. Najpierw przychodził tylko jeść, a potem siedział już pod drzwiami cały czas. Żal mi się zrobiło biedaka bo wszystkie koty wchodziły na noc do domu, a tylko on sam tam się zostawał :< Tak więc dzisiaj go wpuściłam i nawet jadł mi mięsko z ręki. Tzn brał i uciekał, ale też się liczy. Na chwilę obecną mam 5 kotów :3

Tomorrow will be better. I hope.
Love lovely autumn so so much!

Pocieszne, nie?






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz