I have always been a princess.
Tak mnie wychowano, no już trudno. Nie trza było mi dawać pierścionków z gum w przedszkolu, może wtedy byłabym "normalna". No nic, dzisiejszy dzień mogę zaliczyć do udanych. Miałam fajny sen, jeden plus, drugi taki że spałam do 12. Na śniadanie jabłko i drożdże(będę rzygać), chwilę potem mały ziemniaczek i buraczki. Potem kilka ciastek wafelków, później orzechy. Na kolacje miód, sucharek, porcja fasolki bez niczego i pół białej bułki. No, okej, może nie wybitnie mało, ale nadrobiłam to dwugodzinnym spacerem i samym faktem że nie zjadłam nic niezdrowego, a to już duży plus. No, może poza tymi wafelkami, ale i tak jestem zadowolona.
W sumie to nie mam za bardzo o czym pisać, bo nie chodzę do szkoły. Nie myślę o niczym, bo obiecałam sobie że do końca choroby nie będę się zadręczać. Będę miała na to wystarczająco dużo czasu, kiedy już wrócę do szkoły.
po drożdżach się wymiotuje? to naprawdę działa?
OdpowiedzUsuńładnie jest z jedzeniem. mało. trzymaj sie, Motylku.
Cieszę się, że powoli zbierasz siły i ograniczasz ilość spożywanych kalorii. Ja miałam wczoraj trochę słabszy dzień, dlatego nie przejmuj się, każdy z nas ma momenty kiedy po prostu je. Wyrzuty sumienia nie pozwolą Ci zbyt długo w tym trwać.
OdpowiedzUsuńWracaj na właściwą drogę, pełna sił do walki :*