środa, 24 października 2012

Środa.

I have always been a princess.

Tak mnie wychowano, no już trudno. Nie trza było mi dawać pierścionków z gum w przedszkolu, może wtedy byłabym "normalna". No nic, dzisiejszy dzień mogę zaliczyć do udanych. Miałam fajny sen, jeden plus, drugi taki że spałam do 12. Na śniadanie jabłko i drożdże(będę rzygać), chwilę potem mały ziemniaczek i buraczki. Potem kilka ciastek wafelków,  później orzechy. Na kolacje miód, sucharek, porcja fasolki bez niczego i pół białej bułki. No, okej, może nie wybitnie mało, ale nadrobiłam to dwugodzinnym spacerem i samym faktem że nie zjadłam nic niezdrowego, a to już duży plus. No, może poza tymi wafelkami, ale i tak jestem zadowolona.
W sumie to nie mam za bardzo o czym pisać, bo nie chodzę do szkoły. Nie myślę o niczym, bo obiecałam sobie że do końca choroby nie będę się zadręczać. Będę miała na to wystarczająco dużo czasu, kiedy już wrócę do szkoły.

2 komentarze:

  1. po drożdżach się wymiotuje? to naprawdę działa?

    ładnie jest z jedzeniem. mało. trzymaj sie, Motylku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że powoli zbierasz siły i ograniczasz ilość spożywanych kalorii. Ja miałam wczoraj trochę słabszy dzień, dlatego nie przejmuj się, każdy z nas ma momenty kiedy po prostu je. Wyrzuty sumienia nie pozwolą Ci zbyt długo w tym trwać.
    Wracaj na właściwą drogę, pełna sił do walki :*

    OdpowiedzUsuń