niedziela, 9 grudnia 2012

Niedziela.

 Masz, na co zasłużyłaś. Sama siebie zabiłaś. tak, teraz mnie całuj i teraz płacz! Żądaj ode mnie pocałunków o łez... będę dla ciebie tylko trucizną i wyrokiem potępienia.



Najlepiej zakleiłabym cały ten wpis obrazkami i cytatami. Nic nie przychodzi mi do głowy. Kolejny dzień, takich jak miliard innych. Z łóżka wygrzebałam się dopiero o 14, zjadłam może mandarynkę i trochę musu jabłkowego, z mojej wczorajszej szarlotki, która w nawiasie mówiąc, nie wyszła zbyt dobrze. Potem poszłam się przejść, wróciłam, przeczytałam kawałek "wichrowych wzgórz", a od 18 do 21 siedziałam w salonie, bo wiadomo - różańcowa szopka i rozmowy z rodziną. Nie było źle, ponieważ mój ulubiony wujek cały czas opowiadał o różnych życiowych rzeczach i nikt nie śmiał mu przerywać.
Zjadłam dzisiaj  trochę czekolady, jeszcze jedną mandarynkę i kilka ptasich mleczek, ale generalnie jestem zadowolona z dzisiejszego bilansu. Nie powinnam jeść słodyczy, no ale nic na to nie poradzę, że lubię. Wypiłam 3 zielone herbaty i 1,5l wody.
Ja to w ogóle chciałabym się gdzieś przenieść. Zwykle zmiany otoczenia bardzo dobrze na mnie działają. Urok nowych miejsc sprawia, że potrafię wytrwać w postanowieniach. Mówiąc to, mam na myśli wycieczkę w góry jakieś pół roku temu, kiedy przez cały tydzień jadłam po, może, 50kcal, jeśli nie mniej. No, do tego oczywiście piesze wycieczki i dni spędzane wybitnie aktywnie. Zrzuciłam wtedy 10lbs i byłam z siebie bardzo dumna. Po powrocie do domu wróciłam do starych nawyków i poprzedni waga wróciła z nadwiązką.
Najprawdopodobniej na wiosnę przeprowadzam się do pokoju po dziadku. Jest większy niż mój, ale i tak mnie nie satysfakcjonuje. Co najważniejsze- okno jest od wschodu. Zawsze chciałam, żeby budziły mnie promienie słońca. Cieszę się też, że będzie w nim wystarczająco dużo miejsca na łóżko większe niż 90x200.

Poluję na:
Wichrowe wzgórza
Pandemonium
Motylki
Abarat
Dobrani
Do tej pory kupiłam sama 2 książki, Marinę C.R.Zafona, ponieważ kocham oraz Delirium L. Olivier, ponieważ czytałam o niej dobre recenzje. Pamiętam, że kiedyś bardzo chciałam być pisarką, ale brakuje mi wyobraźni. Nie umiem wczuć się w bohatera, nie potrafię stworzyć nikogo, bez nadania mu swoich cech. Najprawdopodobniej każda książka, którą bym napisała, stałby się moim pamiętnikiem. Boli mnie to, że nie potrafię wykreować jakiegoś nowego świata, nowych stworzeń, ani zwierząt. Tyle lat bezczynności, niemyślenia o niczym głębszym, zrobiły swoje. Gdzie się podziała moja dziecięca wyobraźnia? Muszę ją znaleźć i to szybko, bo umrę, nie zostawszy zapamiętania. A zegar tyka.

Muszę zacząć robić coś w końcu ze swoim życiem, bo nie będę żyła wiecznie.Tyle chciałabym jeszcze zobaczyć, przeżyć i tyle poczuć. Zdaję sobie sprawę z tego, że moje dni przelatują mi przez palce. Nie potrafię wziąć nic z tego, co przynoszą mi kolejne lata mojego życia. Nie potrafię powiedzieć, co robiłam wczoraj, bo było to zbyt rutynowe i nudne, nie warte zapamiętania. Moje wspomnienia są takie puste. Mój umysł jest tak ograniczony. Człowiek ma wpływ tylko na jakąś małą część swojego mózgu. Co by się stało, gdyby mógł decydować o tym, czy jest głodny, czy nie, czy kocha, czy nie, czy jest szczęśliwy, czy wprost przeciwnie. Ja Wam powiem. Stałby się panem własnego życia.

Zastanawiam się, dlaczego ludzie zadają zawsze te same pytania. "Po co żyć, co jest po śmierci, czy istnieje jakaś wyższa siła". Jakby sami nie wiedzieli. To przecież dziecinnie proste. Wszyscy, gdzieś tam we wnętrzu siebie wiemy to, znamy odpowiedzi na nasze każde pytanie. Inni ludzie, czasy,kultura, wpływają na to, że zaczynamy zastanawiać się nad tym, co dobrze wiemy, co prowadzi do tego, że po kilku tysiącach lat, nadal nikt nie wie nic. Chyba to jest problemem ludzkości- zawsze robi z igły widły. Co wiedziałabym, gdybym była sama, pierwsza na świcie? Wiedziałabym to, co bym czuła i nic poza tym. Że po wiośnie, następuje lato, po nocy, dzień. Że wszystko się zmienia, ale w gruncie rzeczy pozostaje takie samo. Że liście spadające z drzew, odradzają się po zimie, a tymi starymi żywi się ziemia, która czerpie z nich siłę do życia. Jeśli rzeczywiście mamy duszę, rodzimy się ponownie. Nasze ciało zostaje na ziemi, a dusza wędruje dalej, by na wiosnę odrodzić się jako nowy, zielony liść. Wszystko co jest dookoła nas, jest odpowiedzą na nasze pytania. Możemy przez tysiące lat zastanawiać się nad sensem życia, ale nigdy go nie poznamy, jeśli będziemy patrzeć oczami i dotykać dłońmi. Ludzkie zmysły dają nam tylko względną wiedzę, o tym co widzialne i doświadczalne. Zastanawianie się, ludzkim mózgiem nie prowadzi do niczego. To tylko kolejny ze zmysłów. Jeśli rzeczywiście, jako ludzie mamy duszę, poznamy odpowiedzi na nasze pytania, kiedy będziemy tylko duszą. Ot, cała filozofia. Wydaje mi się że moi wielcy poprzednicy tylko marnowali czas, zastanawiając się nad sprawami duchowymi jako ludzie.

To co przed chwilą napisałam wydaje mi się prawdziwe. Przynajmniej teraz, dzisiaj o 11:17 w nocy.

 Śniłem, że mówię w innym języku,
 Śniłem, że noszę inną skórę,
 Śniłem, że byłem moją najmilszą,
 Śniłem, że mam tygrysa naturę.
 Śniłem, że Raj we mnie zamieszkał
 I gdy oddycham, ogród wschodzi przy mnie,
 Śniłem, że znam wszelkie Stworzenie,
 Śniłem, że znam Stwórcy imię.
 Śniłem - i był to sen najpiękniejszy-
 Że sen mój spełnił się pewnego dnia
 I zawsze żyć będziemy w radości, 
 Ty we mnie, a w Tobie - ja.

2 komentarze:

  1. Od pewnego czasu obserwuję Twojego bloga i wpadłam na pomysł,że może chciałabyś porozmawiać?(W sumie nie znasz mnie,jak mogłabyś chcieć...To ja bym chciała porozmawiać z Tobą) A więc teraz już wiesz i jeśli teraz i Ty zechcesz to napisz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj. Na początek, proponuję, żebyś pisała krótsze notki, częściej :) Po prostu je rozdzielała, bo jak widzę tą wyżej, to aż nie chce mi się czytać.
    Polecasz "wichrowe wzgórza"?
    Trzymam kciuki za dalszą pracę.
    ~I.

    http://bycmotylem.tumblr.com/

    OdpowiedzUsuń