sobota, 1 grudnia 2012

Sobota.

Podsumowując.
Wróciłam do mojego komputera. To, że się zacina jest "winą systemu". Okej, nie ma sprawy. Jakoś przeżyję.
Negatywy na dziś:
- Po 4 miesiącach blogowania mogę spokojnie stwierdzić iż jak na razie nie schudłam NIC. Jedno wielkie zero. Co z tego, że w tygodniu jadam mało, jak zawsze nadrabiam to w weekend.
- Mój dzisiejszy bilans.
-Nie liczę kalorii, chyba że sporadycznie. Nie zastanawiam się nad kalorycznością zjadanej przeze mnie akurat potrawy.Ewentualnie sprawdzam na oko i zaraz zapominam.
-Powinnam oddać oddałam ojcu 60zł za to że łaskawie kupił mi podkładkę do laptopa, który jak się zacinał, tak się zacina.
-Kamerka w laptopie jest zepsuta i nie mogę sobie robić słit fotek.
-Na mikołajki matka chce mi kupić bezgustowną koszulę nocną, której nigdy nie założę, ale za cholerę nie chce mi kupić książki, z której bardziej bym się cieszyła.
-Przesiadłam się na komputer taty. NIENAWIDZĘ go, bo ma chujową klawiaturę.
-Boję się szkoły. Nikomu nie chce się podawać mi lekcji, a rodzice krzyczą na mnie, że nie mam jeszcze lekcji.
-W poniedziałek szkoła, tak bardzo, bardzo się boję.
-Chociaż mam tylko kilka jedynek według rodziców mam same jedynki i powinnam przenieść się do zawodówki.
-Zdaniem mojego taty w zawodówce jest taki sam materiał, jak u nas, tyle że my mamy rozszerzony.
-boję się szkoły.

Dzisiaj pierwszy grudnia, w dzień nawet padał śnieg. Super, zima jest fajna. Jest ładnie i biało. Upiekłyśmy z babcią sernik. Przez cały dzień nie zrobiłam praktycznie nic. Ułożyłam kosmetyki i ciuchy, ale poza tym, burdel jaki był, taki jest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz