poniedziałek, 7 stycznia 2013

Poniedziałek.


Captain America's been torn apart
Now he's a court jester with a broken heart



Wybaczcie, że nie piszę w weekendy. Zwykle nie mam wtedy głowy do blogowania. Mam jednak jedynkę z matmy. Nie wiem co dalej- chyba test sprawdzający, czy coś takiego. To zabawne, nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Ba, nigdy nawet nie pomyślałabym że kiedykolwiek będzie mnie dotyczyło coś takiego jak "wystawianie zagrożeń". Aż tu nagle takie zaskoczenie. W gimnazjum nie przykładałam dużej wagi do nauki, miałam średnią 4.0 bez żadnego stresu. Po prostu wystarczała mi inteligencja i czasami posiedzenie nad podręcznikiem. Nie było mowy o dwójce na koniec. Oczywiście, mogłabym uczyć się lepiej, czy nawet starać się o świadectwo z paskiem, ale po co? Nie jestem typem człowieka, który jest w stanie poświęcić cały swój wolny czas nauce. Teraz wszystko się zmieniło. Chodzę do jednej z najlepszych szkół w województwie, nasi absolwenci studiują na Uniwersytecie Jagiellońskim, czy innych prestiżowych uczelniach. A ja? Gdzie ja trafię jeśli nadal będę takim leniem? Życie to nie bajka, nie wystarczy gadane i punkty IQ. Trzeba się starać i pracować, bo inaczej nic się nie osiągnie. Anastazjo, zapamiętaj to sobie. Bez pracy nie ma kołaczy. Chociaż, w sumie, bez kołaczy dam sobie świetnie radę, ale mniejsza z tym. Lajf is brutal.
No nic. Nie jestem z tych, które to się przejmują. Spokojnie, przecież to poprawię, świat się nie zawalił. Nauczę się i poprawię. Dla chcącego nic trudnego. Weekend spędziłam jedzeniowo-aktywnie, ale nie jestem z tego powodu smutna czy zła. Jakoś tak.. wszystko mi jedno. Jadłam przeważnie zdrowe rzeczy i piłam dużo wody. No i biegałam, to najważniejsze. Potrafię biec już prawie bez przerwy, a pod koniec zawsze biegnę sprintem, tak, że moje dyszenie słychać w całym domu. Ale to dobrze. Weszłam dzisiaj na wagę, ale szalone tanie wagi mają to do siebie, że czasem odmawiają współpracy. Nogi bolą mnie strasznie, podobnie jak klatka piersiowa po damskich pompkach. Nie czuję się jeszcze na siłach, by zacząć robić męskie. Szczerze, nie wiem co teraz z tą dietą SGD. Nie jestem jeszcze na tyle silna, by móc ją przejść, bo gubią mnie weekendowe kalorie. Dopóki nie znajdę rozwiązania na moje kaloryczne szaleństwa, postaram po prostu odżywiać się racjonalnie, powiedzmy, na razie, do 700kcal dziennie. Kiedy przyjdzie wiosna i zrobi się cieplej pomyślę co dalej. Na razie się z Wami żegam. Spokojnej nocy.

4 komentarze:

  1. Ambitnie, UJ? Albo inne prestiżowe uczelnie? No, no. Ale chyba trochę źle myślisz. Liceum to jedno, poziom w nim to drugie, ale i tak liczy się matura. Można chodzić do "normalnego" liceum, a zdać dobrze maturę i dostać się na najlepszą uczelnię. Po drugie... Czy naprawdę liczy się to, skąd ma się papier, czy sam papier? Ale przede wszystkim doświadczenie. I IQ, a jeśli do tego "masz gadane" to nie sądzę, żebyś musiała przejmować się słabą średnią. Chyba, ze zamierzasz zostać rektorem jakiejś uczelni, albo poświecić się nauce, wtedy musisz brać się do roboty. Pozdrawiam i trzymam kciuki za Twoje pompki ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Na cholerę komu same piątki? Życie jest okrutne, po studiach nie ma pracy. A przynajmniej istnieją takie same szanse jak po zawodówce. Dociaągnij do dwói i się nie stresuj. ^^

    Zapraszam na swojego nowego bloga i... to zdjęcie. *-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiście że poprawisz, wierzę w Ciebie!
    Powodzenia z dietą:***

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczerze nie martw się, w tych czasach już nie ważne jaka uczelnie skonczysz, bo ludzie bez studiów zarabiają nieraz mniej nić Ci po technikum. Edukacja wyższa w Polsce straciła na wartości.. Co do Twojego biegania naprawde super. Sama niedawno zaczełam biegać na bieżni ale póki co brak mi kondycji. Ale z każdym dniem jestesmy lepsze! Tak więc byle do przodu :)

    OdpowiedzUsuń