wtorek, 14 maja 2013

Wtorek.

Jeśli szukasz drogi do domu, przypomnij sobie, gdzie zostawiłeś swoje serce. 

Bilans:
Śniadanie: owsianka (300)+jabłko(80)
Drugie śniadanie: 2xjabłko (160)
Obiad: Zupa buraczkowa, niezabielana+3 ziemniaki +jabłko +banan
Przekąska: jabłko
Kolacja: owsianka (200)
Przekąska: kilka rzodkiewek

Nie chce mi się tego podliczać. Nie wiem ile kalorii mogły mieć zupa i ziemniaki. Nie popadajmy w paranoję. Owocowo i kolorowo, kocham to. Mamy teraz w domu takie pyszne jabłka, aż ciężko się powstrzymać przed wepchnięciem wszystkiego do buzi. Z ćwiczeń bieganie i ćwiczenia w ogródku. Wczoraj to samo. Mam zamiar jeszcze zrobić kilka ćwiczeń na pośladki i mięśnie brzucha. I może rozciąganie.
Dzień w szkole był okej. Na WF biegaliśmy. Ćwiczyły cztery osoby. Postanowiłam przenieść się w drugim półroczu na biochema. Jedna dziewczyna się wyprowadza i znajdzie się miejsce. Oby mi się udało. Nie wiem co mi odbiło z tym humanem, może fakt, że polski jest dla mnie tak strasznie prosty. Poza tym, nie mam żadnych ambicji z nim związanych. Na pewno nie chcę być nauczycielką, nienawidzę dzieci. Wizja rozszerzonej chemii i biologii trochę mnie przeraża, bo będę musiała się uczyć, co ostatnio rzadko mi się zdarza. Mam nadzieję że w nowym roku szkolnym będę na tyle ogarnięta psychicznie i fizycznie, że dam radę uczyć się tych trudnych przedmiotów i pisać z nich rozszerzoną maturę, bo marzy mi się weterynaria. Kocham zwierzęta i chciałabym im pomagać. Nie wspominając o kasie lecącej z nieba. Tak, tak wiem, że będę musiała mieć super wyniki z matury.
Tak szczerze to czasem sama wymyślam cytaty na górę.
Widziałam dzisiaj pana S. na mieście. Mieliśmy okienko, on najwidoczniej też i jakoś tak się zobaczyliśmy. Nic, nic. Moja koleżanka mu pomachała, a ja nie zrobiłam w sumie nic, bo byliśmy dość daleko od siebie. Kocham pana S., la la la. Całe szczęście chodzimy do innych szkół. Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.
Jedziemy jutro z klasą do Poznania, na wykłady i do kina. Rano muszę zaopatrzyć się w dużą ilość owoców i w ogóle jedzenie. Myślałam nad jakimiś zbożowymi listkami, albo sucharkami, czy czymś na obiad, bo raczej nie mam co liczyć na nic zdrowego. Będziemy mieli 30min na frytki w macu. Teraz nie wiem, lepsze sztuczne frytki, czy sztuczne sucharki? Chciałabym zjeść tę zbożową przekąskę, ale poza błonnikiem znajdę w niej aromaty i benzoesan sodu. Z drugiej strony, nie mam pojęcia co znajdę w fastfoodowych frytkach. Nie, no, rozkmina życia. Chociaż z drugiej strony, pewnie ciężko będzie mi targać ze sobą dwa kilo owoców.
Ostatnio byłam na Iron Manie i przeżyłam seans bez coli i karmelkowego popcornu. Jak można pakować w siebie takie sztuczne rzeczy? Moi przyjaciele potrafią.
Edit: trochę wekowanych śliwek, nie mam zielonego pojęcia ile mają kalorii, ale są pyszne.
Motylki, które tu zaglądają pewnie stwierdzą, że się obżeram. Ale szczerze mówiąc, jem dużo mniej i przede wszystkim zdrowiej, niż przed rozpoczęciem zdrowego odżywiania. Mam teraz energię na ćwiczenia. Wcześniej głodziłam się do południa a potem wpierdalam słodycze. Nie potrafiłam się kontrolować. Kiedy widziałam coś do jedzenia, po prostu pchałam to do buzi. Teraz zupka chińska w kuchennej szafce leży spokojnie już ponad tydzień.
Jaram się tym, że za parę tygodni będę mogła wyjść rano z domu, zjeść więcej czereśni i truskawek niż ważę , a potem szczęśliwa i niemogąca się ruszać ogarnąć się i iść do szkoły. Jak byłam młodsza wchodziłam na czereśniowe drzewo i jadłam tyle czereśni, że ból brzucha nie pozwalał mi z niego zejść :) Nie mogę się też doczekać miksowania truskawek z wodą i robienia z nich pysznych, lodowych sorbetów.
Na koniec chciałabym wszystkim podziękować za miłe komentarze i ogólnie, czytanie moich notek. To wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Jeśli chcecie, żebym ja również odwiedzała Wasze blogi, zostawcie mi linki :)

2 komentarze:

  1. Takie obżeranie to nie obżeranie! Zdrowo i smacznie:)
    Ja nie jem w macu odkąd dowiedziałam się, ile razy te wszystkie produkty są zamrażane, odmrażane, smażone cały dzień na jednym oleju, znów zamrażane, znów odmrażane i znów smażone:<
    Od przyszłego roku w szkole ja też muszę się wziąć za siebie i się porządnie ogarnąć.
    Zyczę powodzenia w dalszej diecie i pozdrawiam!:)

    http://just-fatty.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Opisujesz te owoce w taki sposób... :) Sielskie życie, żyć nie umierać, leżeć po wiśniowym drzewem... Dobrze, że stawiasz na owoce a nie na jakąś chemie, czy słodycze. Bardzo dobrze. Ja podjełabym wyzwanie i poszła na biol-chem. Decyzja należy do Ciebie. Trzymaj się, powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń