poniedziałek, 5 maja 2014

sobota, 8 marca 2014

Gwałtownych uciech i koniec gwałtowny. Są one na kształt prochu zatlonego, co wystrzeliwszy- gaśnie. 

 Szczerze, chciałabym się czasem upić na smutno, samotnie, mieć w dupie wszystko. Nienawidzę alkoholu. Przełknę jedynie piwo, a to i tak z trudem. Wszelkie napoje alkoholowe są obrzydliwe.
 Piję sobie "słodkie" wino. Wcale nie jest słodkie, jest niedobre. Piję, bo mam 18 lat i mi wolno. W sumie, zostało jeszcze kilka dni, co nie umniejsza faktu, że jestem już dorosła.
 Wróć, jestem pełnoletnia, nie dorosła. Dorosła nie będę nigdy, bo po co. Jeszcze tego mi do szczęścia brakuje, żeby stać się znudzonym życiem, szarym, poważnym dorosłym. Prędzej mi anioł z tyłka wyfrunie, przysięgam.
 Nadszedł weekend, (już nie weedkend, smuteczky) jak zwykle pokłóciłam się z rodzicami i kolejny raz uświadomiłam im że zniszczyli mi życie i niedługo się zabiję. Na szczęście, są tym typem ludzi, przed którymi można stać i głośno tupać nogą, a oni i tak tego nie zauważą. Przynajmniej nie mam problemu z żadnymi psychiatrami czy egzorcystami, do których posłaliby mnie zapewne wszyscy inni rodzice na świecie. Z drugiej strony, to przykre, że tak bardzo mają mnie w dupie, ale tylko trochę. Przecież jestem tylko nic nie wartym bachorem, nie potrzebuję miłości, opieki i zainteresowania.
 Nie ważne. Przeniosłam się na humana. Od tygodnia się nie stresuję. Nagle moje szkolne życie stało się różowe. Nie ma na świecie niczego łatwiejszego human. To tak jakby włożyć duszę do lodówki. Słodka utopia. Dobrze pozbyć się chociaż części problemów.
 Once upon a time, kiedy jeszcze byłam małą dziewczynką i wierzyłam w miłość i inne cuda wianki, rodzice zabrali mnie do jakiegoś tam sklepu i nie chcieli kupić takiego zajebistego jednorożca. Był zajebisty, co z tego, że kosztował 150zł? Byłam mała, miałam marzenia, a oni je przeżuli i zdeptali. Owszem, było ich stać, przynajmniej wtedy. Ale nie, przecież nie kupimy dziecku drogiej zabawki. Uważam za bardzo niesprawiedliwe to, że mój brat dostaje teraz latające samoloty i gry na które jest za młody o 11 lat.
 Napiszę o tym w liście pożegnalnym, niech cierpią. Pewnie moja śmierć spłynie po nich, jak wszystko inne. To smutne, cokolwiek do nich mówię, mam wrażenie, że oni słyszą tylko bzzzzzzzzzzzzzz. Mamo, mam pałę z matmy może korepebzzzzzzzzzzzzz tato, myślę że niedługo się zabzzzzzzzzzzzzz. Zawsze tak jest. Ciężko jest być dzieckiem, szczególnie pełnoletnim. Widzisz coraz więcej, rozumiesz coraz więcej i coraz bardziej uświadamiasz sobie, że ci ludzi tak naprawdę nigdy cię nie kochali. Nie odpowiadali na twoje pytania, nie czytali poradników dla rodziców.
 Gdybym ja miała dziecko, którego nigdy nie będzie mi dane mieć *łzy w oczach* to kochałabym je, mocno.
 Napisałabym jeszcze parę akapitów o tym jak to bardzo chcę ze sobą skończyć, ale przecież wszyscy dookoła i tak to wiedzą, więc po co kolejny raz mam się produkować. Smutne, że mimo tego nikt tutaj ze mną nie siedzi i mnie nie pilnuje. Pozwala mi to sądzić, że jestem absolutnie bezwartościowa i nikomu specjalnie nie zależy na moim życiu.

Modlitwa (bóg i tak nie istnieje)

Obym umarła dzisiejszej nocy. Amen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz